Witajcie, mam nadzieję że tęskniliście. Czas na nowy artykuł, tym razem, znów wracamy do Bałtyku. Jednak zanim zaczniemy, muszę wam powiedzieć, że to już ostatni artykuł konkursowy, więc postanowiłam podzielić na dwie części ze względu na długość tekstu. Od razu mogę was uspokoić, że to nie koniec mojego blogowania i będę cały czas dla was szukała różnych ciekawostek, jednak teraz postaram się poszerzyć moje spektrum poszukiwań nie tylko o zjawiska związane z wodą. Ale dość tego mojego nawijania, przejdźmy do artykułu!
Warto aby wiedzieć, że w naszych wodach spotykamy znacznie mniej gatunków niż w sąsiednim Morzu Północnym, co wynika z niższego zasolenia Bałtyku, wynoszącego średnio ok. 7‰, ja wiem siedem promili to wydaje się dużo (szczególnie w wydychanym powietrzu), jednak w takim Morzu Śródziemnym zasolenie wynosi około 40‰. Stosunkowo słabe zasolenie Bałtyku powoduje, że niektóre zwierzęta osiągają znacznie mniejsze rozmiary niż te zamieszkujące morza o wyższej mineralizacji, więc takiego mitologicznego "Lewiatana" nawet nie szukajcie, no chyba że wolicie w wersji sklepu. To spoko znajdziecie, zresztą niezły kisiel tam mają. :P Niemniej jednak duże różnice w stopniu zasolenia bałtyckich wód (1-30‰) pozwalają na występowanie w nich różnych grup organizmów, od słodkowodnych do morskich.
Tak więc jak wiecie, albo i nie w wodach polskiej strefy Morza Bałtyckiego żyje
ponad 100 różnych gatunków ryb, co stanowi zaledwie ułamek z ponad 28,5 tysiąca
opisanych naukowo gatunków współczesnej fauny morskiej.
Warto aby wiedzieć, że w naszych wodach spotykamy znacznie mniej gatunków niż w sąsiednim Morzu Północnym, co wynika z niższego zasolenia Bałtyku, wynoszącego średnio ok. 7‰, ja wiem siedem promili to wydaje się dużo (szczególnie w wydychanym powietrzu), jednak w takim Morzu Śródziemnym zasolenie wynosi około 40‰. Stosunkowo słabe zasolenie Bałtyku powoduje, że niektóre zwierzęta osiągają znacznie mniejsze rozmiary niż te zamieszkujące morza o wyższej mineralizacji, więc takiego mitologicznego "Lewiatana" nawet nie szukajcie, no chyba że wolicie w wersji sklepu. To spoko znajdziecie, zresztą niezły kisiel tam mają. :P Niemniej jednak duże różnice w stopniu zasolenia bałtyckich wód (1-30‰) pozwalają na występowanie w nich różnych grup organizmów, od słodkowodnych do morskich.
Najczęściej spotykaną grupę roślin i zwierząt stanowią gatunki
morskie o dużej tolerancji na zmiany zasolenia (np. dorsz, śledź, krewetka),
nieco mniej pospolitą gatunki typowo słonawo-wodne (np. podwój, niektóre
kiełże). Z kolei wody przybrzeżne i wysłodzone zatoki zamieszkują gatunki
słodkowodne (np. okoń, płoć, błotniarka). czyli takie co nawet w zwykłym stawie, możecie hodować.
Z ryb bytujących w Bałtyku największe znaczenie
dla rybołówstwa mają:
·
śledź,
·
dorsz,
·
szprot,
·
płastugi (stornia, gładzica, skarp),
·
ryby
wędrowne (łosoś, troć, węgorz),
·
lokalnie
poławia się także belonę, węgorzycę, motelę, ostropłetwca, sieję, sielawę i
stynkę.
Intensywna eksploatacja zasobów rybnych w Bałtyku rozpoczęła się, już po II wojnie światowej, a jej maksimum przypadło na lata
70-te i 80-te. Jak się pewnie domyślacie, wystąpiły po tych działaniach dość bolesne konsekwencje.
Dziesięciolecia intensywnych połowów w bałtyckich i europejskich akwenach doprowadziły do dramatycznego spadku liczebności populacji ryb. Co więcej z prowadzonych współcześnie badań wynika, że 88 wszystkich zbadanych gatunków ryb jest dalej nadmiernie eksploatowanych, a prawie jedną trzecią odławia się powyżej biologicznie bezpiecznego limitu, co zagraża wręcz ich przetrwaniu.
Wymarcie konkretnych przedstawicieli bałtyckiej fauny będzie oznaczało zniknięcie kilku lub nawet jednego z ogniw łańcucha troficznego, może to poważnie naruszyć równowagę biologiczną i spowodować nieodwracalne zmiany, pociągające za sobą wyginięcie kolejnych cennych morskich gatunków.
Na szczęście europejskie organizacje pozarządowe, w tym Fundacja Nasza Ziemia, zrzeszone w koalicji OCEAN2012 postulują konkretne kroki pozwalające na wdrożenie zrównoważonego rybołówstwa, takie jak:
Dziesięciolecia intensywnych połowów w bałtyckich i europejskich akwenach doprowadziły do dramatycznego spadku liczebności populacji ryb. Co więcej z prowadzonych współcześnie badań wynika, że 88 wszystkich zbadanych gatunków ryb jest dalej nadmiernie eksploatowanych, a prawie jedną trzecią odławia się powyżej biologicznie bezpiecznego limitu, co zagraża wręcz ich przetrwaniu.
Wymarcie konkretnych przedstawicieli bałtyckiej fauny będzie oznaczało zniknięcie kilku lub nawet jednego z ogniw łańcucha troficznego, może to poważnie naruszyć równowagę biologiczną i spowodować nieodwracalne zmiany, pociągające za sobą wyginięcie kolejnych cennych morskich gatunków.
Na szczęście europejskie organizacje pozarządowe, w tym Fundacja Nasza Ziemia, zrzeszone w koalicji OCEAN2012 postulują konkretne kroki pozwalające na wdrożenie zrównoważonego rybołówstwa, takie jak:
·
ograniczenie flot połowowych w oparciu o
kryteria środowiskowe i społeczne,
·
wykorzystanie funduszy unijnych w celu płynnego
przejścia do zarządzania rybołówstwem na zasadach zrównoważonych,
·
uzależnienie dostępu do zasobów ryb i pomocy publicznej
dla rybołówstwa od czynników środowiskowych i społecznych,
·
upowszechnienie dostępu do danych dotyczących
zasobów rybnych (wielkość połowów i flot rybackich, przestrzeganie przepisów
przez kraje UE).
No dobrze organizacje, organizacjami, a czy my możemy jakoś zadbać o zachowanie zasobów ryb
bałtyckich? Prawidłowa odpowiedź brzmi tak!
A o to krótka instrukcja dla nie domyślnych, (Co? Jak? i Dlaczego?)
- Pomyśl,
jakie ryby najczęściej spożywasz i dowiedz się o nich jak najwięcej.
- Nie
kupuj ryb młodocianych, które nie miały jeszcze szansy osiągnąć
dojrzałości i wydać potomstwa. Wymiary ochronne ryb można znaleźć w
publikacjach organizacji ekologicznych oraz pytając bezpośrednio rybaków,
wędkarzy czy naukowców.
- Dowiedz
się, skąd pochodzi ryba, którą planujesz kupić. Zjadaj te, które pochodzą
z nieprzepołowionych akwenów. A o to niestety coraz trudniej.
- Pytaj o
produkty rybne posiadające ekologiczny certyfikat, np. znak MSC - Rady
Certyfikacji Produktów Morza (The Marine Stewardship Council), niezależnej
organizacji, która nadaje ekologiczne oznakowania produktom z ryb.
- Wybieraj RYBY, które nie są zagrożone wyginięciem- ja wiem to logiczne, ale wolałam o tym wspomnieć. ;)
Niektórych gatunków ryb, w tym
bałtyckiego dorsza, może w niedalekiej przyszłości po prostu zabraknąć, jeżeli
teraz nie nauczymy się, jak korzystać z bogactw naszych jezior i mórz. W Morzu
Bałtyckim dorsz jest najbardziej zagrożonym gatunkiem. Szczególnie zagrożone
jest wschodnie stado. Jego liczebność jest obecnie najmniejsza w historii.
Gatunki ryb, które nie są zagrożone
przełowieniem:- czarniak
- flądra
(stornia)
- karp
- łosoś hodowlany
(norweski)
- łosoś pacyficzny
- mintaj
- okoń
- omułek jadalny,
hodowlany
- pstrąg tęczowy
- sandacz pochodzący z
wód słodkich
- szczupak
- szprot
Mieszkańcy krajów, w
których jada się dużo ryb, żyją dłużej i nie chorują na serce. Ale z drugiej
strony ryby zawierają szkodliwe substancje takie jak rtęć, ołów i dioksyny. Z
badań wynika, że bez obaw możemy jeść ryby hodowane w Polsce - pstrąg i karp. Ryby bałtyckie:
dorsz, śledź i łosoś mają więcej dioksyn i powinniśmy ograniczyć ich
spożywanie. Więc może skoro, nie aspekt ekologiczny nie może nas przekonać do mniejszego zjadania rym morskich, to może zrobi to odwołanie się do naszego zdrowia. Mam nadzieję, że ten artykuł pozwoli wam pomyśleć o naszym morzu, kiedy następnym razem będziecie się w sklepie zastanawiać jaką rybę wybrać na obiad. :)
Sara i Ania
Sara i Ania