Natura lubi nas zaskakiwać i chociaż często sprowadza kataklizmy, albo trzęsie ziemią, lub złośliwie tworzy awarie prądu na pół miasta, to i tak cały czas na każdym kroku udowadnia mam jak wielka drzemie w niej siła piękna.
Zresztą skoro zima zagościła u nas na dobre, to czas na serie artykułów, które pokażą wam, że ta mroźna pora roku to nie tylko błoto pośniegowe, czy trzaskające mrozy.
A zaczniemy od pewnego niezwykłego zdjęcia, na którym jak gdyby nigdy nic leżą sobie porozrzucane rolki ze śniegu. Jeśli pierwsze co przychodzi wam na myśl widząc to zdjęcie to, to że może być to praca jakiegoś artysty, który obrał sobie za swój życiowy cel turlanie rolek ze śniegu. To nie jesteście do końca w błędzie. Na wstępie zaznaczę, że nie chodzi tu o gang przedszkolaków z niespożytym arsenałem energii, a o samą naturę.
Jak widać nawet zima lubi lepić kule śnieżne. Co jest dość ciekawe jeśli przyjmiemy, że to zjawisko meteorologiczne polega na formowaniu się wałków z masy śniegu transportowanej przez silny wiatr. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się być to zjawisko niczym niezwykłym. Jednak to właśnie tu zaczyna się magia i co jeśli zdradziłabym wam, że aby rolki miały szansę zaistnieć, muszą panować ściśle określone warunki - odpowiednia temperatura powietrza, wilgotność, rodzaj śniegu, siła wiatru i nachylenie terenu. Gdy tylko jedno, z którejś składowej nie jest idealne, zjawisko nie powstanie.
Co ciekawe ten rzadko spotykany twór nie jest jeszcze do końca poznany, wiadomo na pewno, że "składnikami" potrzebnymi do postania tych rolek jest silny wiatr, ale jego minimalna prędkość pozostaje nie odkryta. Kolejną częścią obowiązkową jest leżący i co najważniejsze lepiący się śnieg o temperaturze zbliżonej lub równej 0*C - wtedy też biały puch jest wystarczająco lepki, ale jeszcze na tyle lekki, że wiatr jest w stanie go pchać na znaczne odległości.
Wszystko pięknie, tylko od czego rozpoczyna się to zjawisko? I tu nie jest to jasne, prawdopodobnie
od niewielkiej grudki sklejonego śniegu, która siłą wiatru jest toczona po powierzchni pokrywy śniegowej, podczas toczenia oblepia się ona śniegiem aż do momentu, kiedy jest tak ciężka że siła wiatru nie jest jej w stanie dalej przepchnąć lub gdy napotka na przeszkodę bądź wzniesienie terenu.
A co wy myślicie o tym nie spotykanym tworze, a może już gdzieś go widzieliście? Czekam na wasze komentarze i do przeczytania w następnym artykule, w którym przeniesiemy się do miejsca żywcem wyjętego z baśni Disneya.